Represjonowani bielczanie
Represjonowani bielczanie
Lucjan Kołodziejski
Wydana na przełomie 2013/2014 r. książka Marii Żychowskiej „Represje komunistyczne w Tarnowskiem w latach 1945-1956”[1] koncentruje się na mieście Tarnowie i powiecie tarnowskim. Liczy 720 stron, a tekst udokumentowany jest wieloma zdjęciami i aneksami. Autorka przez 8 lat prowadziła kwerendę źródłową w archiwum IPN w Wieliczce. Jako archiwistka, wieloletni kierownik oddziału Archiwum Państwowego w Tarnowie, po otwarciu archiwów IPN podjęła mozolny trud przebadania obszernej dokumentacji pozostawionej po tarnowskiej, brzeskiej i dąbrowskiej bezpiece. Efektem tej pracy jest szczegółowe zestawienie represji, jakim po II wojnie światowej zostali poddani mieszkańcy szeroko rozumianej ziemi tarnowskiej. Kolejne tomy obejmować będą powiat Brzesko i Dąbrowa Tarnowska.
**
Autorka poświęca kilkanaście stron Kazimierzowi i Józefowi Pilchom, pochodzącym ze wsi Bielcza, a mieszkającym czasowo w Tarnowie. Byli oni obserwowani w miejscu zamieszkania przez funkcjonariuszy Powiatowego Urzędu Bezpieczeństwa Publicznego w Tarnowie w związku z działalnością niepodległością ich brata Władysława ps. „Szary”. W następstwie donosu informatora „Zielonego” 14 lutego 1946 r., na skutek nieudolnie przeprowadzonej próby aresztowania braci Pilchów zastrzelony został uczeń Zygmunt Siadek, a postrzelony Tadeusz Bereś zmarł w szpitalu. Kazimierzowi Pilchowi udało się zbiec, był jednak intensywnie poszukiwany. Na początku 1946 r. wyjechał do Opola, gdzie kontynuował naukę. Aresztowany w Bielczy 12 sierpnia tegoż roku wyznał wówczas, że posiadał rewolwer ojca, który dał w grudniu 1945 r. do naprawy koledze z sąsiedztwa, Julianowi Bujakowi[2].
**
Wszyscy aresztowani przesłuchiwani byli w PUBP w Brzesku, gdzie prawdziwym postrachem był funkcjonariusz Stanisław Tomasik. Kazimierz Pilch zeznał: Przesłuchiwany byłem od około 10 rano, gdy między 20 a 21 zakończono przesłuchanie, zostałem zawleczony do celi (…) Majewski, zatrzymany ze mną i który mnie dobrze znał, nie poznał mnie. Takich dni było wiele. Raz otrzymałem uderzenie kolbą i do dzisiaj pozostał ślad. (…)Największą krzywdę wyrządzono mi nie tylko samymi zachowaniami, ale biciem po genitaliach , w wyniku czego trójka moich dzieci urodziła się martwa. Śledztwo trwało cztery miesiące. Nie opowiem. Tego się nie da opowiedzieć […]Wie pan, co to jest „rower”? Między palce nóg wpychają papiery albo szmaty, oblewają benzyną i podpalają […] A wie pan, jak boli, gdy tłuką rurą w pięty? Nie do wytrzymania […] A najgorsze, że ciągle powtarzali: Twój dom spalony, twoja rodzina wywieziona na Sybir. To zwalał z nóg[3].
Śledczy Mieczysław Bagiński wielokrotnie bił Juliana Bujaka, którego katował po uprzednim skuciu i przykuciu do metalowego drążka, wsuniętego między kolana. W takiej pozycji, odsłaniającej najwrażliwsze miejsca ciała, gdy wisiał na murze, zadawał mu [Bagiński] uderzenia metalowym prętem, zwłaszcza w stopy, co powodowało niewyobrażalny ból […] doznał złamania kości śródstopia i dopiero wówczas dano mu spokój[4].
Jakub Pilch (ojciec) o areszcie w Brzesku: po powrocie mówił, że był na froncie I wojny światowej trzy lata i myślał że przeszedł piekło. A to była tylko zabawa[5].
**
W wyniku procesu Kazimierz Pilch został skazany na karę 1 roku więzienia, Julian Bujak na karę 2 lat więzienia, a Jakuba Pilcha uniewinniono. 3 marca 1947 r. Wojskowy Sąd Rejonowy w Krakowie uznał, że przestępstwa powyższe podlegają amnestii i nakazał zwolnić Kazimierza Pilcha i Jakuba Bujaka z więzienia Montelupich 5 marca 1947 r. Po wyjściu na wolność Kazimierz Pilch był inwigilowany, utrudniano mu zdobycie matury oraz podjęcie studiów wyższych. Posiadając „wilczy bilet” PUBP w Brzesku przez całe życie nie mógł pełnić żadnego poważniejszego stanowiska. Dnia 3 listopada 1992 r. Sąd Wojewódzki w Krakowie Wydział Karny unieważnił wyrok WSR wobec Juliana Bujaka i Kazimierza Pilcha.
**
W 2008 r. w miesięczniku powiatowym „Panorama Brzeska” opublikowałem artykuł „Brzeska biała plama”, następnie zamieszczony w portalu www.brzesko.ws[6]. Postawiłem wówczas szereg pytań związanych z działalnością brzeskiej bezpieki. Na mój apel o zbadanie tej sprawy nikt nie odpowiedział, łącznie z władzami miejskimi i powiatowymi. Teraz jednak wiem, że w tym jeszcze roku ukaże się tom II pracy dr Marii Żychowskiej, dotyczący powiatu brzeskiego. Zapewne światło dzienne ujrzą m.in. skrywane tajemnice związane z działalnością tajnych współpracowników z każdej wsi i miasta powiatu brzeskiego. O kilku tajnych ubeckich informatorach z Borzęcina słyszałem. Czekam cierpliwie… .
Aktualizacja, 17.10.2021 r.
Pan Tomasz Siadek przesłał mi przed kilkunastu dniami fragment opracowania Michała Wenklera „Powiatowy Urząd Bezpieczeństwa Publicznego w Tarnowie, w latach 1945-1955. Struktura i główne kierunki operacyjne działań”. www.polska1918-89.pl/pdf/powiatowy-urzad-bezpieczenstwa-publicznego-w-tarnowie-w-latach-1945–19,4971.pdf Wspomniane powyżej wydarzenie z 14.02.1946 r. przedstawione zostało na s. 87 inaczej niż w pracy Marii Żychowskiej.
"Porażką funkcjonariuszy Referatu III okazała się próba zatrzymania grupy młodzieży podejrzanej o kontakty z Władysławem Pilchem „Szarym” z NOW. 14 lutego 1946 r. pięciu funkcjonariuszy UB wtargnęło do mieszkania zajmowanego przez brata „Szarego”, Kazimierza Pilcha, w którym przebywało jeszcze trzech uczniów szkół średnich, w tym Tadeusz Bereś. W wyniku wymiany strzałów zastrzelony został ppor. Płaszyński, a ciężko ranny por. Zygmunt Siadek. Uczniom udało się zbiec, z wyjątkiem postrzelonego Beresia. Ranny funkcjonariusz UB Siadek tego samego dnia zmarł w szpitalu, natomiast pobity przez ubowców, a następnie brutalnie przesłuchiwany Bereś zmarł następnego dnia wieczorem. 16 lutego zorganizowano pogrzeb funkcjonariuszy UB, w którym obowiązkowo brali udział uczniowie tarnowskich gimnazjów. Dwa dni później odbył się pogrzeb Beresia, który przekształcił się w spontaniczną manifestację tysiąca tarnowskiej młodzieży."
Lucjan Kołodziejski